Po dwóch tygodniach przerwy wracamy do przygód Doji Yamato, Bayushi Kazu, Kakity Miyamoto oraz Daidoji Haruki (2 graczy: Kaito Omi i Isawy Isao nie było). Po ostatnich perypetiach wędrują opłotkami w stronę ziem swojego klanu. Towarzyszy im grupka roninów pod wodzą rosłej Juuninasenshin. Jeden z zwiadowców roninów przybiega z wieścią, że niedaleko napotkał niewielki patrol samurajów Lwa. Juunin oferuje usunięcie problemu -- chce iść sama ze swoimi ludźmi, najwyraźniej, żeby nie mieszać w nic "czcigodnych samurajów." Drużyna się zgadza, choć staje się nieco bardziej podejrzliwa.
Dywagacje o honorze
Tu mieliśmy mały wtręt i rozmowę na temat honoru. Gracze prosili, by robić takie wyjaśnienia. Niby gubi się legendarny graal RPG, czyli "immersję" ale moim zdaniem dzięki takim przerywnikom, zwłaszcza w grach ze skomplikowanym światem, gracze uczą się, jak ten świat działa.
Wyjaśniliśmy sobie, że BG nie stracą honoru ni glory, jeśli pozwolą roninom na (zapewne) ukradkowy atak. ALE jeśli BG poszliby do tego patrolu, powiedzieli: "Jestem Doji Yamato, teraz wszyscy zginiecie", a dowódca patrolu rzekłby "Jestem Akodo Asai i teraz zadmę ww róg przyzywając moich 10 towarzyszy, by wzięli udział w tej wspanialej walce" itd. to honor i glory rosłyby ku niebiosom.
Ale ta grupa to takie przyczajone Skorpiony. Stwierdzili, że dostarczenie dokumentów i powrót do domu są najważniejsze. I ronini odłączyli się na chwilę.
Koty w krzakach
Nasza grupa wędrowała wąską ścieżką wśród wysokich traw, gdy na drodze stanął im dziko wyglądający i poruszający się nieco jak zwierzę samuraj z rodziny Kitsu. Rzucił im wyzwanie i zaatakował, a z krzaków wyskoczyły -- najwyraźniej mu posłuszne-- dwa wielkie lwy. Dzięki błyskawicznej reakcji Doji Yamato drużyna zyskała na starcie przewagę taktyczną. Sprytnym wykorzystaniem techniki shujii Yamato przesunął wszystkich ze ścieżki w krzaki, które zapewniły im dodatkową osłonę (w sumie aż TN 4 na trafienie). Walka i tak była dość wyrównana, a Miyamoto prawie padł. Jednak udało się pokonać wrogów.
Drużyna ruszyła dalej, połączyła się z roninami (którzy mieli sporo nowego sprzętu) i wkrótce znalazła się na ziemiach Żurawia. Gdy odpoczywali w wiosce, w nocy obudziły ich wstrząsy -- trzęsienie ziemi! Na szczęście nie było mocne ani specjalnie groźne.
Nowa Ogawara
Wreszcie, po 2 miesiącach nieobecności, wrócili do domu. Ujrzeli zamek! I to taki zbudowany z pomocą kami! Pod ich nieobecność ktoś -- najpewniej Asahina Fuumitaka -- przeprowadził rytuał. Ale jak to? Dlaczego? Czym prędzej ruszyli do miasta, wpadli ogarnąć się do domów (rzuty na Design kto jak się wypięknił) i ruszyli do daimyo. Po drodze, na szybko, dowiedzieli się, że był już pierwszy atak lwów i pewnie stąd decyzja o szybkim wzniesieniu zamku.
Ronini poszli do "Wzlatujących żurawi" trochę się zabawić.
Wrogowie spod ziemi
Przechodząc przez wał murów, drużna dostrzegła boczny tunel. Wypadł z niego brudny, zakrwawiony ashigaru i na widok grupy samurajów krzyknął, że "Atakują! Potrzebne wsparcie!" Wszyscy prócz Yamato rzucili się w dół na pomoc. Nagle spod ziemi i ze ścian wynurzyły się dziwne istoty:
Kazu rozpoznał w nich Zokujin, na wpół-legendarne istoty, które zamieszkiwały Rokugan przed nastaniem dominium ludzi, a których trochę podobno zachowało się na ziemiach klanu Lwa.
Te -- 4 mniejsze i 1 większy -- były agresywne i zaatakowały BG. Okazały się bardzo odporne na ciosy mieczy, a potem z głębi korytarza wybiegła grupa ośmiu nagich ludzi uzbrojonych w jakieś pały. Miyamoto miał trochę dość i dzięki wzmocnionej magią Harukiego katanie (Biting steel) i swej technice (thunderclap strike) rozgonił lub zabił wszystkich napastników (epicko!) choć przy tym nieco poharatał też swoich (trochę mniej epicko). Stwory uciekły pod ziemię, a BG przyjrzeli się ludziom. Byli wychudzeni, ale silni, żylaści, a ich oczy miały zrośnięte powieki. Czyżby żyli gdzieś pod ziemią? W tym czasie Yamato rozmawiał z żołnierzem. Dowiedział się, że:
- niespodziewanie zaatakowały Lwy
- Fuumitaka z 'jakimś drugim shugenją' przeprowadzili rytuał
- zamek pozwolił odeprzeć atak lwów, ale spod ziemi zaczęły wyłazić stwory...
Rozmowa z daimyo Daizu i badania
Drużyna wreszcie stanęła przed daimyo. Ten wysłuchał ich raportu, opowiedział co się wydarzyło w mieście, dając przy tym znak, że Fuumitaka stracił łaski. Co do roninów to swierdził, że są teraz Yamato jest za nich odpowiedzialny. A Haruki dostał za zadanie odczytanie dokumentów i rozwiązanie problemu inwazji spod ziemi. Jeśli chodzi o szczegóły, to mają rozmawiać z nowym namiestnikiem, Daidoji Yuutai.
Badanie dokumentów zrobiliśmy na zasadzie zbierania momentum. Po kilku rzutach stało się jasne, że badania zajęły 3 dni. Na następnej sesji cofniemy nieco czas -- bo w czasie tych trzech dni będą się działy różne rzeczy. Pewnie dość niebezpieczne, więc Kazu wystąpił do daiymo z prośbą o zbroję (fajna mechanika opisana w rozdziale o ekwipunku).
Informacje, wyczytane w dokumentach były następujące:
- istota uwięziona pod Ogawarą to nie kami, ale też nie stwór Fu Lenga
- dokumenty określają go jako 'upadły' bądź 'ten który spadł' ale też 'wstydem Isawy'.
- rytuał Isawy jednocześnie karmił tego stwora i go więził. Nie odprawianie rytuału bardzo osłabiloby, albo nawet zabiło by tę istotę. Czego najwyraźniej Isawa nie chciał zrobić.
- rytuał też pozwalał w pewnym stopniu kontrolować to stworzenie
- 1200 lat temu były argumenty jakiegoś pomocnika Isawy, by zakończyć egzystencję stwora, ale Isawa nie chciał rezygnowac z takiej 'broni'.
- pani Doji (i potem Żurawie) najwyraźniej celowo zostały wprowadzone w błąd...
Boatmen Fighting and Rogue Clinging to a Rock, 1843 - 1846 by Kuniyoshi (1797 - 1861)
留言