Od razu, z marszu, rozpoczęliśmy nową kampanię do L5R. I tym razem, ja gram! Stworzyłem sobie mnicha Shinsei o imieniu Ryozen. Ma klaustrofobię, przodka który go chroni, zatarg z rodziną Hida i słynie ze swojego szczęścia. Ma też bliznę po oparzeniu i wielką szczerbę w swym szerokim uśmiechu.
Pozostali gracze wybrali courtiera Yasuki (ale postać pewnie zostanie zmieniona), Hidę bushi, Toritakę shugenja/bushi, Kuni łowcę czarownic oraz ni z gruszki ni z pietruszki w tym towarzystwie znalazł się odchudzony z XP klon Isawy Isao z poprzedniej kampanii (kolega bardzo nie lubi tworzyć postaci). Zaczynamy z 30xp, czyli każdy wszedł na 2 rank. Sesja miała charakter rozgrzewkowy.
Dostaliśmy misję od Hidy Takeji, dowódcy garnizonu na murze. Mieliśmy wybrać się na patrol 3 dni od Muru. Na początku nasz Yasuki (z oporami) załatwił nam trochę jadeitu, potem odbyliśmy dyskusje o ilości wody, którą trzeba zabrać i wreszcie wyruszyliśmy. Po dwóch dniach zaczęło lać. I nie przestawało. W nocy zaatakowały nas wielkie jak ramię węgorzowęrze, ale udało sie je pokonać. Następne kilka dni wędrowaliśmy w deszczu, omijając kałuże, w których wiły się stwory. Pod koniec patrolu dostrzegliśmy dym za lasem. Udaliśmy się w tamtym kierunku i przy stosie pogrzebowym spotkaliśmy niemego Hidę i shugenję Kuni Zamasu, słynnego doradcę daimyo Fumisato. Razem wróciliśmy na Mur. Po drodze próbowaliśmy się dowiedzieć, dlaczego jego patrol zginął, ale powiedział nam tylko, że atakowały ich nieumarłe istoty i potem uciął dyskusję.
Jak na wyprawę do Krain Cienia, chyba poszło nam podejrzanie łatwo...
Comments