top of page
  • Writer's pictureJanek Sielicki

Bitwa o OgawarÄ™

Homebrew

Znaczną część wczorajszej sesji wypełniła bitwa. Jednak nie zastosowaliśmy zasad z podręcznika. Tak, ja - który zawsze mówi, że zasady są po to, by ich używać - postanowiłem użyć innych zasad, które opracował David Robotham (znany z dojoofcreativedesign i doskonałych kart pomocy). Dlaczego? Trochę z sentymentu, trochę bo się zawiodłem.

Zasady bitew, które zaoferowało FFG są bardzo bitewniakowe. Mamy generała, mamy kohorty (czyli oddziały), każdą dowodzi leader (przywódca). W domyśle role te obsadzają postacie graczy. Ale np. w mojej ekipie jedna, może dwie postacie nadają się na takich leaderów kohort, na generała całej armii właściwie nikt. W dodatku w naszej historii logiczne jest, by dowodził kto inny. Wg. zasad z książki oddziały te ścierają się ze sobą, zadają sobie obrażenia (fizyczne i morale), osiąga się momentum i wygrywa lub przegrywa. Jest to bitwa oglądana z bardzo wysoka, gdzie nie widać działań indywidualnych bohaterów.

Jedną z najlepszych rzeczy w poprzednich edycjach L5R były zasady bitew i "Pływy wojny": czyny bohaterów, heroiczne sytuacje, miały przełożenie na wynik bitwy (i rzut generała). Nie tylko mi tego brakowało i David Robotham chętnie dał mi do przetestowania oparte na 4ed zasady do nowej edycji. W skrócie: bitwa wyszła wspaniale, choć były mechaniczne zgrzyty i widać było, że zasady trzeba doszlifować.

Jednak dla porządku, następną bitwę rozegramy wg. zasad z książki i gracze zdecydują, co wolą.


Przed bitwÄ…

Na początek BG poszli porozmawiać z nowym klanowym namiestnikiem, Daidojim Yuutai o tajemniczej śmierci Ashainy Fuumitaki. Ten poprosił na stronę same drużynowe Żurawie (Yamato, Miyamoto i Haruki) i opowiedział tę smutną historię.

Kilka tygodni temu, gdy nagle pojawiły się Lwy, daimyo podjął decyzję o szybkim odprawieniu rytuału. Fuumitaka zapewnił go, że da sobie radę. Od niedawna pomagała mu była przebywająca w gościnie shugenja Asahina Miko. Odprawili rytuał, atak został odparty, ale okazało się, że otworzyło się to przejście do podziemi, z którego wyłoniły się Zokujin i ślepcy. Fuumitaka, Miko i oddział żołnierzy zeszli tam... Wyszedł tylko wstrząśnięty Fuumitaka, który szybko poszedł coś sprawdzić w świątyni. Potem znaleziono go martwego - popełnił harakiri.

Yuutai przyznał (poprawiając wymięty kapelusz), że cała sprawa była bardzo tajemnicza i jakoś chyba się wiąże ze śmiercią poprzedniej pani namiestnik. I dobrze się złożyło, że akurat Yamato, Haruki i Miyamoto się do niego zgłosili, bo ma kilka pytań o wypadki związane ze śmiercią syna daiymo... Bohaterom udało się zachować kamienne twarze (z wyjątkiem Miyamoto) ale w tym momencie rozległy się trąby i armia lwów ruszyła do ataku!


Metr od śmierci

Wg. zasad Davida bitwa opiera się na rundach, zdobywaniu momentum, specjalnych akcjach bitewnych i wynikających z nich obrażeniach, glory i czynach bohaterskich. Zdobycie określonej puli momentum generuje specjalne wydarzenia krytczne. Wygranie takiego wydarzenia kończy bitwę.

Podobnie jak w 4ed, gracze w każdej rundzie deklarują, gdzie chcą być - w awangardzie, na linii walki, bardziej z tyłu, kompletnie w rezerwach czy harcują na obrzeżach walki.


Lwy rzuciły się zdobywać mury, sypnęły się strzały. Miyamoto, wciąż osłabiony po pojedynku, rzucił się dzielnie na pierwszą linię i prawie padł. Pozostali starli się z różnymi czempionami wroga, w tym z Matsu Aritą (kowal z Hayakoshi) i swym przyjacielem Jiro. Odnieśli drobne rany, oddziały przelewały się i przepychały, nagle Matsu Jiro udało się prezprowadzić atak na rezerwy i lwy miały przewagę. Wtedy Haruki śmiało poprowadził do ataku Żurawie i przełamał atak, jednocześnie zdobywając trzeci punkt momentum. Następny w kolejności Omi wybrał wydarzenie krytyczne, dzięki któremu mógł namierzyć wrogiego generała - samego Matsu Rokuro. Za pomocą magicznie zaklętej strzały przeniósł go przez mury, prosto pod nosy Miyamoto, Harukiego i Isao!


Pojedynek

Wg. zasad Davida pojedynki w czasie bitwy to jednorundowe Clashe (choć potem wydając VP można ścigać danego przeciwnika i dokończyć sprawę). Natomiast krytyczne wydarzenia rozgrywa się normalnie.

Zanim trójka bohaterów zdołała coś zrobić, Matsu Rokuro rzucił wyzwanie Harukiemu. Ten, nie chcąc stracić honoru, przyjął wyzwanie od potężnego daimyo. Choć dzięki zaklętej broni (inwokacja biting steel) zdołał mocno zranić Rokuro, ten potężnymi ciosami swej naginaty szybko osłabił shugenję -- był na dobicie (incapacitated).

I wtedy nagle Miyamoto wbił mu w plecy katanę, zabijając na miejscu (heartpiercing strike). W plecy. W czasie pojedynku. Honor i glory i jego, i Harukiego poleciałyyyyy w dół, ale cóż -- Haruki żył. A bitwa był wygrana. Pozbawione wodza lwy się wycofały, ścięte głowy zaprezentowano Daidoji Daizu.


Po bitwie

Oczywiście wieść o niehonorowym pokonaniu wrogiego damyo rozeszła się po obozie, ale nikt o niej nie wspominał. Daizu wezwał jednak Yamato i polecił mu zorganizować odesłanie ciała Rokuro do lwów, spytał też, co sądzi o tej sytuacji z Miyamoto. Yamato obiecał się zająć obiema sprawami.

Kaito Omi przypomniał wyszystkim, że jutro jest dzień, gdy powinno się odprawić rytuał uśpienia kami (choć jak wiadomo, miał on inny cel). To przypomniało wszystkim, by dokończyć sprawę Fuumitaki i poszli zbadać jego dom (za przyzwoleniem namiestnika).

Odkryli tam poszlaki, wskazujące na to, że Fuumitaka nie popełnił harakiri... Znaleźli też pośpiesznie ukryte zapiski zmarłego shugenji. Pisał tam, że odkrył straszną rzecz: podsłuchał rozmowę Asahiny Miko z jej "niskim służącym". Asahino Miko była okryta iluzją, tak naprawdę wyglądała inaczej. A nazywała się Kitsu Sokori.

Ta sama maho-tsukai, z którą dawno temu BG zetknęli się w mieście klanu Żółwia. Ta sama, która zabiła ojca Omiego. Teraz podobno "zrobiła co miała w podziemiach i w Hayakoshi i udaje się za mur"...


20 views0 comments

Recent Posts

See All

L5R: Nowa Kampania

Od razu, z marszu, rozpoczęliśmy nową kampanię do L5R. I tym razem, ja gram! Stworzyłem sobie mnicha Shinsei o imieniu Ryozen. Ma klaustrofobię, przodka który go chroni, zatarg z rodziną Hida i słynie

bottom of page