top of page
Writer's pictureJanek Sielicki

Relacja z konwentu Zjava 2019

W dniach 01-03.02.2019 w Warszawie odbył się mocno erpegowy konwent Zjava. Byłem w zeszłym roku i był to mój pierwszy konwent po dwudziestu latach, więc i w tym roku się wybrałem, niestety tylko na jeden dzień, ale tym razem z całą rodziną. Poniżej znajdziecie moją relację i opinie. Jeśli kogoś czy coś krytykuję, to nie ze złośliwości! Po prostu mam nadzieję, że dzięki temu za rok konwent będzie jeszcze lepszy :)


Kid's Zone


W tym roku nie zabrakło atrakcji dla dzieci. O 10 rano prowadziłem sesję w No Thank You, Evil. Niestety, nikt się nie zgłosił :( Te dzieci, które były o tej porze, zapisały się na sesję w Harrego Pottera. W mojej ostatecznie wzieły udział moje dzieci oraz jedna z animatorek. Była to jej pierwsza sesja w życiu i mam nadzieję, że jej się podobało! Chyba sesje dla dzieci trzeba planować na późniejsze godziny. Drugi plus (poza wprowadzeniem nowej osoby do RPG) był taki, że zagrała z nami moja córka, dotąd raczej niechętna i w czasie gry wymyśliła świetny sposób na pokonanie głównego złola :)


Moje dzieci wzięły też udział w rozmaitych zajęciach plastycznych, np. rysowaniu kucyków i czy malowaniu tuszem i nitkami, bawiły się piaskiem kinetycznym oraz syn zagrał w krótką sesję Tails of Equestria.


Animatorki były po prostu rewelacyjne i należą im się ogromne pochwały i gratulacje.

Niestety, nie wszystko się udało. Po pierwsze, ogromnym błędem było zorganizowanie wszystkiego w jednej sali. O 10 ruszyły dwie (a pierwotnie miały być nawet trzy) sesje. Troszkę sobie nawzajem przeszkadzaliśmy i trzeba było mówić głośniej. Potem niestety było gorzej. W pewnym momencie w jednym pomieszczeniu trwała sesja w kucyki, trwały luźne zabawy przy stolikach, a pani z psem ratownikiem próbowała prowadzić swoje zajęcia jednocześnie uciszając wszystkich, bo pies się stresował. Upchnięcie wszystkich zajęć w jednym pokoju, zwłaszcza sesji, było błędem.


Mało które zajęcia rozpoczęły się punktualnie, co bardzo mnie drażni. I to nie tylko z winy prowadzących. Np. kilka osób było zapisane na sesję w kucyki, ale się nie pojawiło ani nie dało znaku, że rezygnują. Z kolei zabawna sesja w granie warzywami została nagle przesunięta na 14 i chyba w ogóle się w końcu nie odbyła.


Ale tak jak pisałem - animatorki były rewelacyjne (dzieci zachwycone), choć podejrzewam, że były jeszcze bardziej wykończone tym hałasem niż my.

A na koniec w szatni zginęły kurtki i buty żony i dzieci i spędziliśmy dobre 30 minut ryjąc w stosach kurtek. Nerwy, czekanie, trochę gżdacze próbowali pomagać, ale nie wiedzieli do końca czego szukać, a jeden stwierdził, że szatnia nie odpowiada za rzeczy zgubione. Ewidentnie brakowało większej ilości wieszaków - przynajmniej drugie tyle, żeby spokojnie to wszystko powiesić. Odzienie zimowe zajmuje dużo miejsca!


Planszówki


Gdy miałem chwilę, a nie udało się wbić na mini sesję organizowane przez To Ja Go Tnę, poszedłem do hali planszówkowej. Tu uwaga na boku: TJGT działało świetnie, jak tylko wcześniej zajrzałem do ich sali, zaraz wolny MG namawiał do grania, ale akurat jak mogłem, to stoliki były już obłożone.


Udało mi się zagrać w prototyp gry Łukasza Makucha "Plażing." Bardzo sympatyczna planszówka oparta na area control i spostrzegawczości. Zasady tłumaczy się w 10 minut, rozgrywka trwa około 30. Gra polega na rozstawianiu swoich parawanów i gratów na Bałtyckiej plaży. Kickstarter rusza za jakiś czas - warto śledzić!

Hala planszówkowa była cały czas wypełniona, ludzie grali, kupowali, miejsca było dużo i żałuję, że nie zagrałem w nic więcej.


Prelekcje


W sobotę niestesty albo nie dałem rady pójść na interesujące mnie prelekecje - ale też tylko kilka wydało mi się naprawdę ciekawych. Niestety, pokrywały się z moimi zajęciami. Za to sam udzieliłem "wykładu" o wydawaniu przygód do "Dungeons and Dragons" i projektach parterskich, takich jak DMsGuild. Na przykładzie moich prac opowiedziałem o trudach, porażkach i sukcesach. Przyszło tak z sześć osób, mam nadzieję, że trochę wyjaśniłem. Dyskusja potem przeniosła się na korytarz.

Było bardzo miło, ale niestety - po pierwsze nie działał projektor, nigdzie nie było pilota do niego (od rana! To była już trzecia prelekcja w tej sali), a złapany gżdacz nie był w stanie pomóc. Szczęście w nieszczęściu, na prelekcję nie przyszło dużo osób, więc wszyscy mogli siąść blisko siebie i patrzyć na ekran laptopa. Prelekcja zaczęła się też z opóźnieniem i w związku z tym naszła na następną. Opóźnienie wynikało z tego, że jeszcze wcześniejsza też miała opóźnienie. To trochę nieodpowiedzialne zachowanie ze strony prelegentów (tych pierwszych), ale orgowie też mogą chodzić 10 minut przed końcem z karteczkami przypominającym o konieczności zamknięcia spotkań - tak jak to było na Coperniconie.


Sesje


Moim głównym celem na Zjavie były sesje. Bardzo, bardzo chciałem zagrać! Ostani raz grałem raz, na Coperniconie, a tak to od kilku lat tylko prowadzę. Celowałem w sesję w Warhammera 4 oraz w Legendę 5 Kręgów. Niestety, nie udało mi się na nie zapisać.

System zapisów na sesje to ciężki temat. Na Zjavie zapisy na sesje wieczorne i nocne pojawiły się około południa. Wtedy, gdy ja prowadziłem swoje zajęcia. Nie miałem szans się na nie dostać. Jasne, mogłem pisać gdzieś na boku do GMów, których znam osobiście, albo przez facebooka. Ale to takie trochę oszukiwanie, a ja jestem Lawful Good (zwykle). Uważam, że twrócy programu powinni mieć swój 'slot' na listach zapisowych na sesje. Taki gest w zamian za współtworzenie konwentu.

Udało mi się zapisać na dwie gry: Coriolis i Numenerę. Na obie w sumie się cieszyłem - o Coriolis słyszałem dużo dobrego, a Numenerę tylko prowadziłem no i mam do niej sentyment: od "The Bridges we Burn" zaczęła się moja kariera autora. Jeszcze raz podkreślam - poniżej są i pochwały i słowa krytyki. To moje subiektywne wrażenia, ale może dzięki nim, ktoś stanie się lepszym GMem? Jednocześnie zdaję sobie sprawę, ile czasu zajmuje przygotowanie przygody na sesję konwentową oraz z tego, że czasem GMowie są już po nastu godzinach prowadzenia i są zmęczeni. Nie będę też streszczać całych przygód, tylko przedstawię moje ogólne wrażenia, takie recenzje.

Coriolis


To była świetna sesja! Co prawda MG ciut za długo opowiadał nam o świecie, nie miał też przygotowanych opisów talentów na gotowych kartach postaci, ale jak zaczęliśmy grać, było świetnie, dynamicznie i zabawnie. Ta gra była świetnym przykładem na to, jak rzuty kostkami mogą "zrobić" sesję. Coriolis wydaje się mieć bardzo losowe wyniki rzutów - to, że pozornie jesteś w czymś dobry, nie oznacza, że możesz liczyć na sukces. W czasie zabawy moja postać - taki Expansowy Amos - kilkakrotnie rzucał na "wiedzę," sprawdzając, czy zna dany bar (tak prowadziło śledztwo). Mimo tylko 3 kostek, te rzuty zawsze się udawały. Bardzo podobał mi się też finał, gdy poszukiwanym przez sesję artefaktem - figurką małpy- zatłukłem przeciwnika, wykorzystując specjalny talent - automatyczne trafienie krytyczne, w dodatku wyszedł prawie maksymalny wynik.


GM prowadził na luzie. Był jednym z graczy, bawił się razem z nami. Inni gracze też byli bardzo sympatczni, każdy sprawił, że jego postać czymś się wyróżniała. Mam wrażenie - może mylne - że niestety niektórzy nie mieli "swojego momentu." Np. jedna z postaci miały 3 punkty w umiejętności pilotażu, a w czasie sesji nie było w ogóle przewidziane latanie. Wszyscy mieli wpisanie różne bronie, ale okazało się, że tak naprawdę ich nie mamy, bo na stacji Coriolis (gdzie toczyła się przygoda) są nielegalne.

Jeśli chodzi o samą grę, to cieszę się, że ją poznałem. Swiat wydaje się ciekawy i nieco przypomina Faith, to mechanika jest jakaś taka meh. Ale akurat dziś na DTRPG jest promocja na tę grę i podręcznik główny można dostać za $6.26 - kupiłem! Cały czas szukam tego idealnego systemu sci-fi - może się przekonam? Mechanika na pewno jest prosta i szybka, być może tego będziemy potrzebować po L5R. A może tak mi się spodoba, że zrobię kilka sesji online? Jacyś chętni?


Podsumowując - bardzo miło spędzone 4 godziny, taki relaks i wspólna zabawa. Dzięki MG (Cris)! Dzięki gracze - jeśli to czytacie, dajcie znak :)


Numenera


Tu niestety było trochę zgrzytów. Gdy wybraliśmy postacie (ja - Intelligent Nano who consorts with Dead) i zaczęła się przygoda nagle zdałem sobie sprawę z tego, że brzmi znajomo. Gdy graliśmy dalej, moje obawy potwierdziły się. Graliśmy w "The Nightmare Switch" - scenariusz, który prowadziłem jako pierwszy mojej grupie te sześć lat temu. Nie pamiętałem z niego prawie nic, jakieś przebłyski i fakt, że go modyfkowałem (pod koniec sesji już wiedziałem dlaczego). Dlatego się nie przyznałem. (A być może także dlatego, że gdy na pytanie MG kto już zna system, powiedziełem, że prowadziłem, ale nie grałem, jego reakcją był takie chyba żartobliwe 'idź stąd' ). Bardzo chciałem w coś zagrać. O tej godzinie złapanie innej sesji było niemożliwe. I przypominało mi sie na zasadzie "coś kojarzę, ale po fakcie," więc nie było tak, że z góry wiedziałem, co się stanie.

Ale jak to - spytacie - czemu się zapisałeś na grę w scenariusz, który znasz? I tu leży pies pogrzebany. W ogłoszeniach i na formularzu zapisu na sesję widniał zupełnie inny tytuł. Dlatego się zapisałem! Po prostu MG postanowił poprowadzić coś innego, nie informując o tym uczestników.


Sama przygoda przebiegała bardzo fajnie, choć ten MG był mniej na luzie, a bardziej w stylu "ja tu rządzę." Bardzo podobała mi się relacje, które udało się wytworzyć między postaciami w drużynie, np. rywalizacja między moim bohaterem i nano koleżanki (to chyba była nalepsza rzecz w całej sesji).

Trochę krążyliśmy bez sensu, ale było zabawnie. Był tylko jeden sposób na zdobycie info pchających grę dalej. Większość mocy postaci - dość specjalistycznych, jak to w Numenerze - była bezużyteczna. Przypomniało mi się też, dlaczego zakończyłem romans z tym systemem: niektóre moce opisane są tak luźno, że bez homebrew ciężko ustalić ich działanie, a inne z kolei są super użyteczne i jasno opisane. Podobnie cyphery.

W każdym razie, grało się fajnie, choć chaotycznie, aż do finału, gdzie o drugiej w nocy mieliśmy do rozwiązania zagadkę logiczną. MG, trzeba przyznać, postarał się - każdy dostał handout z bardzo ciekawie opisanym dziwnym snem. Jednak za nic nie mogliśmy znaleźć rozwiązania problemu i rosła frustracja. Która tylko powiększyła się, gdy MG nam pomógł i okazało się, że rozwiązaniem było nieco inne dobranie słów deklaracji czynności. "Walę i stukam w szkło próbując znaleźć wejście" vs. "Dotykam szkła z intencją wejścia." Hm.


W środku było to samo. Kolejny problem, gapiliśmy się tępo w kartki ze snem, próbując coś wymyślić, w końcu całość zakończyła się jakimiś rzutami na inteligencję, które nie wychodziły, aż w końcu ktoś tam rzucił te 17 i ok, udało się. A znowu chodziło o idealnie dobrane słowa deklaracji :/ Frustracja, poczucie winy (że MG się postarał, a my no nie wiemy), trzecia w nocy... Dwie postacie grały glewiami (wojownikami) - w przygodzie było zero walki.


MG fajnie opowiadał, ładnie opisywał, karty postaci były dobrze rozpisane (po angielsku), ale mam wrażenie, że trochę rozminął się z oczekiwaniami grupy. No i ta końcówka. Za to gracze świetni, dobrze wyczuli klimat świata i fajnie się z nimi grało. Nanoduchy przodków pozdrawiają - zwłaszcza Lydię ;)


Podsumowanie


Mam trochę mieszane uczucia co do Zjavy 2019. Choć pobito rekord sesji (ponad 120!) to trudno było się zapisać na to, co się chciało - bo w tym czasie prowadziło się inny punkt programu. Można też poprawić różne rzeczy organizacyjne (np. Kids Zone, granie na korytarzu). No ale udało mi się zagrać w dwie sesje.

Jeśli chodzi o mój osobisty ranking to wygląda on tak, od najgorszego do najlepszego konwentu: Bazyliszek 2018 - Zjava 2019 - Zjava 2018 - Copernicon 2018. Ale w sumie jestem zadowolony, że byłem. Pograłem, coś powiedziałem, zjadłem pysznego burgera, poznałem kilka świetnych osób - i nowych i tych 'internetowych.' Dzieci też zadowolone. Żona powiedziała, że już więcej się nie wybierze - nie znosi hałasu (Kids Zone) i chaosu organizacyjnego (spóźnienia, zgubione ubrania).


Wiem, że dużo tu negatywnych myśli - ale tak jak pisałem, to po to, by za rok było lepiej. Mnóstwo sesji, a nadal chyba za mało dla wszystkich chętnych. A może jestem za stary ;) i zauważam rzeczy, które kiedyś bym zignorował albo zaliczył jako "konwentowy folklor." Zachęcam do odwiedzenia Zjavy za rok, sam się na pewno ponownie wybiorę! Może i zagram i poprowadzę?



22 views0 comments

Comments


bottom of page