Dziś dość niespodziewanie zrobiłem sesję dla dzieci. Siostrzeniec złamał nogę na nartach, nieszczęśliwy siedzi w domu i trzeba go było uszczęśliwić. Wstępnie planowaliśmy sesję w Dedeki, ale ciężko było umówić innych graczy, więc mieliśmy go tylko odwiedzić. Ale wychodząc rano z domu wrzuciłem do plecaka pudełko z "No thank you, Evil" -- moim zdaniem najlepszym erpegiem dla dzieci (zerknijcie na inne moje wpisy o sesjach dla dzieci).
Siostrzeńca nie trzeba było długo namawiać. Do zabawy dołączył też jego sześcioletni brat, więc grało trzech bohaterów: dwóch ośmiolatków (mój syn) i jeden sześciolatek. Sprawnie stworzyli postacie (genialny czarodziej, szybki robot oraz supersilny ninja) i zaczęliśmy zabawę. Zabawę całkowicie improwizowaną, bo nie miałem czasu nic specjalnie przygotować.
W bazie
Na początku powiedziałem im, że są w swojej tajnej bazie w Bajlandii, skąd zawsze wyruszają pomóc mieszkańcom tej krainy. Poprosiłem, każdy opisał lub narysował swą postać, a potem by każdy wymyślił jakiś element tej bazy.
Ninja Lojt (6l): -- jest pod wodą!
Robot Grudfix (8l): -- jest tam specjalny system alarmowy!
Czarodziej Ambroks -- mam tam gabinet z kociołkiem i książkami!
I tak powstała tajna podwodna baza, gdzie każdy miał swój pokój. Player agency FTW. Czarodziej od razu chciał stworzyć miksturę, ale mu nie wyszło, robot zbudować rakiety dla swej ośmiornicy -- też pech. Ale chłopaki przełknęli porażkę i nagle rozdzwoniły się alarmy! Pobiegli do wejścia, a tam w otwartych drzwiach stały trzy Cuśkowiewórki. Rozpoczęła się walka! Stwory były dość twarde, ale dzięki MEGA kreatywnym pomysłom bohaterowie odnieśli zwycięstwo. Jakie to były pomysły? Np. robot dał się połknąć a potem w środku rozwinął swe ramiona rozsadzając stwora od środka. Potem bohaterowie uciszyli alarmy i wtedy na ekranach w centrum zobaczyli wielki napis...
Pomocy!
Kamery pokazywały jakiś wielki statek wbity w dno morskie niedaleko bazy. Czarodziej stworzył miksturę widzenia w ciemności i ninja wyruszył na zwiad. Statek okazał się być statkiem kosmicznym! Wzdłuż kadłuba miał wiele szklanych baniek, w których widać było różne niebezpieczne stwory. Ninja zajrzał do środka przez bulaj ("takie statki mają okrągłe okienka to zaglądam przez jedno") i zobaczył patrolującego korytarz robota. Wrócił do reszty i postanowili zbadać statek. Czarodziej świetnym rzutem stworzył aż trzy mikstury niewidzialności, łyknęli je i popłynęli do rozbitego statku. Tu nastąpiła też przerwa na obiad.
Atak sucharów
Otworzyli właz do okrętu i weszli do środka. Z korytarza dobiegł odgłos zbliżającego się robota. Czarodziej wyczarował iluzję potwora morskiego, ale to zblizajace się coś nie ucieło tylko gadając coś o "uciekinierach" wjechało w iluzję. BG ujrzeli robota z masą ostrzy, rakiet, miotaczy. Dobrze, że byli niewidzialni. Grudfiks użył swej specjalnej zdolności i ze swej bazy danych odczytał dane o tym przeciwniku. Był to killjoy, a jego słabością okazała się zabawa, dowcipy... Killjoye nie mogą ich słuchać i zatykają sobie uszy nic nie robiąc. Gracze wykorzystali tę wiadomość! Jeden z drugim na zmianę sypali sucharami i dowcipami śmiesznymi dla ośmiolatków, robot jęczał, a pozostała dwójka go lała. Wkrótce był pokonany. Świetnie to wyszło :)
Roboty i komputery
Po krótkiej dyskusji BG postanowili iść w stronę, z której przyszedł robot. Trafili do pomieszczenia wypełnionego tymi robotami. Nad jednym coś się odliczało -- udany test sprytu -- BG zostało 10 minut zanim uruchomi się kolejny robot. Czarodziej profilaktycznie rzucił kulę ognia w roboty. Wtedy zawyły alarmy i nad wszystkimi robotami zaczęło się odliczanie. BG trochę zbledli, jeden chciał uciekać, drugi stwierdził, że wysadzi całość w powietrze. Trzeci (sześciolatek) zajrzał do sali obok, gdzie był kokpit statku. BG wbiegli tam, robot-BG zbadał dane i okazało się, że statek to okręt więzienny, a potwory na jego pokładzie to więźniowie. W takim razie roboty killjoye to strażnicy. "To kto jest zły?" spytał jeden z graczy. "Przecież killjoye wysysają zabawę" "Ale też pilnują tych gorszych" Ot taka mała lekcja o szarościach moralnych. :)
BG postanowili wysadzić statek w powietrze. Aż chciałoby się rzec, że "it's the only way to be sure." Jedynie sześciolatek zaczął czytać dane o więźniach, by sprawdzić, czy faktycznie nie ma wśród nich kogoś dobrego. Czas gonił, więc opisałem kilka strasznych stworów i dodałem, że reszta jest jeszcze gorsza. Wysadzenie statku było mega trudnym zadaniem -- trudność 8, najwyższa możliwa. Nawet z pomocą innych itp. trudność spadła do 5. BG wypłynęli, czarodziej skoncentrował moc i ... 6 na kostce! Czyli udało się i to z super efektem. Gracz pięknie opisał ten czar, BG otrzepali ręce i wrócili do bazy. Misja wykonana!
Choć... po co ten statek przyleciał do Bajlandii? I dlaczego spadł?
Podsumowanie
Pisałem to już nie raz. Uwielbiam sesję z dziećmi. Tę ich naturalną wyobraźnię, emocje i łatwość wchodzenia w historie. Kreatywność! A NTYE świetnie wspomaga te wszystkie cechy. Bardzo żałuję, że Black Monk zamiast NTYE wydaje kucyki. Są fajne, ale np. ta trójka tak chętnie by w nie nie zagrała. Kucyki narzucają też pewną konwencję, a NTYE może być wszystkim. Szkoda, Black Monku, szkoda.
Dziś wszyscy bawiliśmy się świetnie. Sesja zajęła nam 3.5h -- to z stworzeniem postaci, przerwą na zupę i potem na drugie danie. Pod koniec widać było, że czas było kończyć. A jak widać wyżej, skończyło się widowiskowo!
Comentários