top of page
Writer's pictureJanek Sielicki

Dzieci prowadzą sesje

Moje dzieci wzięły się za prowadzenie sesji. Syn (obecnie 8 lat) to już stary wyga. Grał ze mną, na konwentach, w No thank you Evil (moim zdaniem najlepszy system dla dzieci) i w Dungeons and Dragons 5ed oraz Tails of Equestria. Już ze dwa razy prowadził mi D&D ale były to bardziej takie interaktywne opowieści. Córka jednak nigdy specjalnie nie garnęła się do grania. Ale jak posłuchała brata, to postanowiła sama spróbować. Wybrała NTYE, bo kolorowsze i grała ze mną na konwencie. Było super! Nagrałem kilka klipów audio. Najpierw przedstawię sesję syna, a potem córki.


Dungeons and Dragons, Krzyś, 8 lat


W zeszłym tygodniu poprowadził pierwszą sesję z prawdziwego zdarzenia. Miał przygotowaną fabułę, rozpiskę stworów (nawet jednego stworzył sam). Odgrywał postacie, pozwalał graczowi (mi) na realizację fajnych pomysłów, miał nawet obmyślony zwrot akcji! A o co chodziło?


Mój mnich przybył do pewnego miasteczka, któremu groził głód. Z rzeki znikały ryby. Bohater pogadał z zarządcą wioski, ale ten nic nie wiedział. Mnich poszedł w teren i idąc brzegiem zobaczył dziwnego stwora - wodnika (to wlasny pomysł syna), który wyławial z rzeki ryby i niósł je gdzieś. Bohater podążył za nim. Po drodze mijał jeszcze kilku innych takich rybaków. Wreszcie doszli do ukrytego w górach jeziorka. Tam na skałach czatowały dwie syreny (reskinned !!! sea hags). Gdy wodnik zrzucił swój ładunek z wody wynurzył się dziwny potwór (opis+rysunek; był to mezzoloth). Niestety, nie udał mi się rzut na skradanie się i musiałem walczyć. Szybko okazało się, że nie miałem szans i uciekłem do wioski. Stwór mnie nie gonił.


W wiosce wyjaśniłem sytuację. Udało mi się namówić (rzut na Charyzmę) 4 wieśniaków do pomocy, a zarządca nawet wygrzebał skądś magiczną włócznię (k10 obrażeń magicznych). Ruszyliśmy na potwory. Udało nam się pokonać rybaków i strażników, ale nieco zmęczeni wycofaliśmy się do wioski. Tam, jak stwierdził MP, mogłem rzucić jeszcze raz na Charyzmę, bo nasze sukcesy (nikt z wioskowych nie został draśnięty) zachęciły innych do pomocy. W sumie zebrałem 8 luda i tak poszliśmy do ukrytego jeziora.

Wieśniacy walili z kusz, a ja odkryłem, jak fajnie grać mnichem. Punkty ki i unik, plus magiczna włócznia... I udało nam się pokonać wszystkie potwory. Jednak mezoloth ciało mezzolotha zniknęło.


W glorii i chwale wróciliśmy do wioski. Poszedłem porozmawiać z naczelnikiem... Ale nikt nie odpowiadał na pukanie. Z góry dobiegł jakiś krzyk! Wyłamałem drzwi i na piętro. A tam mezzoloth stoi nad ciałem naczelnika. Kolejna walka, ze ścian zaczęły wyłazić cienie... Na szczęście demon był już nieco osłabiony i udało się go pokonać. Złapalem naczelnika wioski i wybiegłem z nim na zewnątrz. Potwory zniknęły. Pytania pozostały...


Niezła sesja, co? Syn bardzo dużo czyta, wręcz połyka książki. Pewnie dlatego jego opisy były bardzo plastyczne. Najbardziej jednak (pozytywnie) zaskoczyła mnie jego empatia. Spodziewałem się nawały potworów i szybkiej śmierci. Dostałem MG, który chciał, bym się dobrze bawił, czasem wręcz próbował mnie ratować, gdy widział że przesadził. Jestem z niego niesamowicie dumny!


No thank you evil, Róża, 6 lat

Kilka klipów audio z sesji: https://drive.google.com/open?id=1U1gBcDDntv3JE_U8wyaoWeU7xaxK-XaI

Przygotowaliśmy elementy gry, Róża zasiadła na miejscu MG. Razem z Krzysiem wyjaśniliśmy, że musi wymyślić jakiś problem w Bajlandii, żeby nasi bohaterowie (piratka Tamara i czarodziej Grudfix) mogli pomóc.

Róża pomyślała chwilę i... okazało się, że w lesie, obok którego akurat spacerowaliśmy znikają ptaki! Trafiają je promienie, takie lasery. Z maszyny, która stoi w środku lasu. Obszernych informacji udzieliła nam wiewórka. Poszliśmy leśną ścieżką. Na polanie stałą maszyna (Róża narysowała). Miała guziki, które naciskały siedzące w niej dwa stwory. Moja piratka spytała, czego chcą te stwory, czemu łapią ptaki? Okazało się, że stwory były głodne, ale nie chciały iść do restauracji. Chciały jeść ptaki. Wywiązała się bardzo trudna walka (o trochę skrajnych poziomach trudności - wszystko było albo bardzo łatwe albo niezwykle trudne). Na polankę zaczęły wchodzić inne stworki. Te z maszyny (z której wyrosły miecze, a potem pole siłowe) w końcu dały się namówić na negocjacje. Być może wzruszył je widok cierpiącego Yawpa, który połknął magiczny pocisk rzucony przez Grudfixa.


Stwory z maszyny zgodziły się jeść drzewa (ścięliśmy im kilka), a Yawp dał się namówić na wizytę u lekarza. Został uleczony i wszystko dobrze się skończyło.


Ponownie zostałem zaskoczony. Róża to znakomita mistrzyni gry! Pięknie opisywała, stworzyła małe backstory, wczuwała się w postacie, pozwalała graczom na różne pomysły, a jednocześnie trzymała się swoich założeń (stworki w maszynie miały być chyba bardzo trudne do pokonania). Nikła znajomość zasad gry nie przeszkadzała jej w prowadzeniu, w razie czego zdawała sie na mnie i brata.


Podsumowanie

Jak już nieraz pisałem: grajcie z dziećmi. To niesamowicie rozwija ich wyobraźnię, kreatywność, zdolność rozwiązywania problemów. Jednocześnie działają w bezpiecznym, bajkowo-wymyślonym środowisku. W tej chwili w języku polskim można już dostać trzy gry RPG dla dzieci: świetny Jagodowy Las (i Syrenki i Trytony), Mistrz Baśni oraz oparte na My Little Pony Tails of Equestria. Ze starszymi (8+ lat) spokojnie można już grać w Dungeons and Dragons (od kwietnia też już po polsku). Wciągnijcie dzieci w RPG, a nie będą mieć czasu na dziwnych youtuberów :)



160 views1 comment

Recent Posts

See All

Relacja z konwentu Zjava 2019

W dniach 01-03.02.2019 w Warszawie odbył się mocno erpegowy konwent Zjava. Byłem w zeszłym roku i był to mój pierwszy konwent po...

1 commentaire


sebastian
03 déc. 2019

Zacząłem z synami 8 i 11 lat. Właściwie to dla nich, bo sam nigdy nie grałem. Porady prostych systemów (przyjaznych mechanicznie) chętnie przyjmę.

J'aime
bottom of page