Nad zalesionym górskim zboczem powoli zapadał zmierzch. Al'Zalthu, Thorfin, Traubor i Ryach powoli, ostrożnie zmierzali w stronę obozowiska bandytów. Zostali najęci jako pomoc dla żołnierzy ze Skarbca w obławie na bandę, która od jakiegoś czasu nękała okolicę. Tego wieczoru wreszcie udało się ich osaczyć, a nasi BG zamykali jedną z dróg ucieczki. Nagle las rozbrzmiał krzykami i odgłosami walki. Było jasne, że część bandytów zdołała wymknąć się z obozu i ścigana przez żołnierzy pędziła w stronę naszej czwórki. Bohaterowie mieli tylko chwilę na przygotowania - Ryach przemienił się w panterę i zniknął w krzakach - i już grupa obszarpanych, ale zdesperowanych zakapiorów pędziła w ich stronę. Dowodził nimi trochę lepiej wyglądający osobnik, który ponad głowami towarzyszy posłał (nieskutecznie) kilka strzał. [Rival + 2x grupa 3 minionów]
Al'Zalthu od razu położył jednego z bandytów cięciem szabli, ostry jak brzytwa topór Thorfina rozpłatał dwóch, czar Traubora powalił kolejnego, a Ryach skoczył na plecy trzymającego się z tyłu dowódcy, lekko go raniąc i niestety w szamotaninie tracąc koncentrację i przemieniając się w postać człowieka. Wódz bandytów, widząc, że walka jest już właściwie przegrana odbił w bok i rzucił się do ucieczki, pozostali wrogowie nie zdążyli się zorientować, a już nie żyli.
Throfin nie zamierzał pozwolić uciec hersztowi! Z rozpędu cisnął swym toporem w przeciwnika, jednocześnie rozwijając przymocowany do niego łańcuch. Topór Throfina to wyjątkowa broń - bardzo ostra i pozwala przyciągać do siebie przeciwników. [Signature Weapon - special ability]. Trafienie i krytyk! Wypada 78: Target is left open, attacker may immediately attempt a 2nd attack as an incidental, using the same pool as the original attack. Kolejne trafienie i identyczny krytyk. Topór wbił się we wroga, po czym Thorfin potężnym szarpnięciem przyciągnął go do siebie, przywalił mu jeszcze raz, a potem (kolejny - ten sam- krytyk) jeszcze raz! Ledwo żywy bandyta poddał się i błagał o litość.
Dylematy i Skarby
Tu wyszły różne postawy BG. Ryach chciał go puścić wolno, ale większość drużyny postanowiła odprowadzić herszta do miasta, gdzie zapewne czekał go sąd i kara. Po drodze jednak herszt, który przedstawił się jako Derek, próbował się targować: że jeśli puszczą go wolno, to powie im, gdzie zakopał część łupów. BG zdołali go jednak przekonać, że jeśli im zdradzi tę tajemnicę, to postarają się przekonać aldermana Boriasa, by nie skazywał go na śmierć.
I tak BG dowiedzieli się, że Derek zakopał niewielką skrzynkę z zachachmęconymi na boku łupami pod uschniętnym drzewem na stoku Krzywego Wierchu. Postanowiono niezwłocznie się tam udać, a Ryach rzucił czar pozwalający na widzenie w ciemności.
Po jakieś godzinie marszu BG dotarli do celu. Jednak okazało się, że pod uschniętym drzewem obóz rozbiła grupa orków. W Realms of Terrinoth orkowie są trochę tacy Warcraftowi - nie są to dzikie stwory ciemności, ani bezmyślni najeźdźcy. Większość zamieszkuje tereny poza Terrinoth, ale jeden z graczy w czasie przygotowań podsunął mi pomysł, że w pobliżu mieszka taki górski szczep, a dzikie ostępy to było dobre miejsce, by tę cechę okolicy zaznaczyć. Al'Zalthu - ork, który zna wszystkich - podszedł pogadać i zorientował się, że jest to grupa młodych myśliwych, którzy rozłożyli się na noc obozem. Cała drużyna została zaproszona do ognia.
Młoda dziewczyna rozpoznała Ala jako "tego orka z morza piasku" i wkrótce egzotyczny przybysz opowiadał o swej ojczyźnie - licząc na to, że reszta ekipy odnajdzie skarb. Choć dzięki czarom Traubora udało się zlokalizować skrzyneczkę, to cała akcja (w której jeszcze trochę przeszkadzał Derek) narobiła tyle zamieszania, że najbardziej podejrzliwy z orków przestał słuchać opowieści Ala i zaczął baczniej obserwować poczynania gości. BG dali spokój i po prostu poszli spać. Nad ranem orków już nie było...
Bohaterowie rozejrzeli się, zaczęli wreszcie wykopywać skarb i nagle Thorfin zauważył coś innego zagrzebanego pod drzewem! Była to trochę uszkodzona, ale niewątpliwie magiczna przeszywanica! [Kazałem graczom zrobić test vigilance, który nikomu nie wyszedł, ale Throfinowi został jeden triumf. Zdecydował się go zużyć na znalezienie czegoś. Rzut w tabeli losowych skarbów i takie znalezisko!
Po chwili BG zauważyli też, że nie są sami - podejrzliwy ork został z tyłu i z ukrycia obserwował poczynania BG - widział jak znaleźli i zbroję i skrzynkę Dereka.
Powrót do Skarbca
Nie otwierając skrzynki, BG wreszcie udali się w drogę powrotną do Skarbca. Ryach szedł nieco z przodu i nagle wpadł na grupę poznanych w nocy orków - najwyraźniej czekali na BG na drodze. Zdążył tylko dać znać reszcie ekpy, by się schowała.
Snaga, młody dowódca orków, warknął:
"My was w gościnę przyjeliśmy, razem przy ogniu siedzieliśmy, a tu mi mówią, że wy tam jakiś skarbów szukaliście? I nie dzielicie się?"
Ryach zamrugał i palnał:
"Bo... to moje było. Ja to tam kiedyś zakopałem i teraz zabrałem..." Rzut na Deception i... Uff... Udało się! Choć druid musiał dyskretnie otrzeć pot z czoła. Snaga zaczął strofować tłumaczącego się podkomendnego i orkowie odeszli w las, a BG wreszcie wrócili do miasta.
Razem z więźniem udali się bezpośrednio do Aldermana Boriasa Dęba. Staruszek jadł akurat śniadanie i zaprosił do stołu przybyszów. Najpierw rozliczył się z nimi z ich zadania i za udział w obławie BG otrzymali 100s. Następnie przebiegły burmistrz pogratulował BG pochwycenia herszta, bo publiczne wieszanie to zawsze dobry pokaz sprawiedliwości. Ale BG - a właściwie Thorfin i Ryach, pomni obietnicy złożonej Derekowi, zaczęli negocjować z Boriasem. Jednak Thorfinowi udało się nie tylko złagodzić karę Dereka, ale także uzyskać prawa do znaleźnego. Jednak rozmowa ze starcem mocno zmęczyła krasnoluda (katastrofa=critical remark czyli 5 strain).
Na koniec Throfin pobiegł jeszcze to Megrudy, Mistrzyni Igły i poprosił ją o naprawę znalezionej przeszywanicy. Krasnoludka podała jednak bardzo wysoką cenę (500s). Ale Thorfin tak zaczął ją przekonywać i namawiać, że zgodziła się to zrobić za przysługę I jeszcze nawet odrobinę ubranie ulepszyła.
A w skrzynce Dereka BG znaleźli pierścionki, brosze, naszyjniki i inne cenne przedmioty, warte jakieś 200s, ale najwyraźniej zrabowane miejscowym. Al'Zalthu dzięki swoim znajomościom (special ability) dopilnował, by trafiły z powrotem do właścicieli, dzięki temu reputacja drużyny w Skarbcu znacznie wzrosła.
Podsumowanie
Bardzo dobrze mi się prowadziło, a gracze fajnie prowadzili swoje postacie i szybko ogarnęli rzuty i interpretacje. Jasne, czasem ktoś zapomniał o talencie czy właściwości broni, ale to detale. A teraz zdradzę wam tajemnicę - przygotowałem zupełnie inną przygodę. Ale niedługo przed sesją doszedłem nagle do wniosku, że co chcą robić gracze po tak długim okresie przygotowań? Zapewne jak najszybciej rzucić kostkami, a do tego najlepiej nadaje się walka. Stąd bandyci w lesie. Miała być szybka walka, powrót do miasta i dalej wg. tego, co przygotowałem.
Ale BG pojmali Dereka. Logiczne było, że taki herszt będzie kombinować, stąd pomysł ze skarbem. Potem - w trakcie gry - pomyślałem, że to dobre miejsce, by zaznaczyć obecność orków w okolicy. A potem to już kostki pokierowały historią - znalezienie magicznego ubrania, nie zauważenie orka, konfrontacja na drodze i negocjacje z aldermanem - to wszystko był poniekąd ciąg przyczynowo-skutkowy już niezależny ode mnie, a bardzo naturalny. To chyba największa zaleta Narrative Dice.
W każdym razie, w czasie sesji nie było przestojów czy kłopotów technicznych/w komunikacji i mam nadzieję, że graczom też się podobało - zobaczymy, jak wypadnie frekwencja za tydzień!
Comentarios