Przed wydaniem czegokolwiek trzeba to przetestować. Zwłaszcza przygody! Bo potwory, klasy, czy rasy można spokojnie policzyć (jak ktoś potrafi), pokazać innym twórcom, którzy wytkną błędy, a scenariusz przygody po prostu należy sprawdzić "w praniu", bo nikt nie wskaże lepiej dziur logicznych niż gracze. Co więcej, każda grupa testowa będzie miała też swoje pomysły - czasem na tyle fajne, że warto je będzie na stałe zawrzeć w tekście jako opcję.
Oczywiście, dobrze napisana przygoda nie może być zbyt rozwlekła, podawać nieskończości opcji - po prostu nie możliwe jest, by potem MG był w stanie to ogarnąć, zapamiętać w czasie prowadzenia. Co więcej, każda grupa graczy jest inna i będzie miała inne pomysły na rozwiązanie danej przygody. I dobry scenariusz jest elastyczny - pozwala na kreatywne rozwiązania, jednocześnie nakreślając ogólne ramy przygody i podając detale - opisy, NPCów, przeciwników. A do tego potrzebne są testy.
Dwie ekipy
Last Christmas osobiście testowałem z dwiema drużynami, otrzymałem też feedback od innego MG, który prowadził wersję beta przygody swojej drużynie. Ten post będzie łączonym raportem z moich sesji - takie porównanie działań obu, bardzo różnych drużyn graczy było bardzo ciekawe!
Drużyna 1 (D1) grała online w pierwszą wersję przygody - zapożyczając nazewnictwo z żargonu IT nazwijmy ją wersją Alpha. Nie znałem wcześniej tych ludzi (choć potem okazało się, że jedną osobę poznałem kiedyś w dojo - mały świat!) i znalazłem ich dzięki ogłoszeniu na fejsbookowej grupie RPG Online - w jeden dzień! Świetni, zorganizowani ludzie i doświadczeni gracze i MG. Jako postacie wybrali Jacka Frosta, Mr.Oogie Boogie, Scrooge'a oraz gremlina Stripe'a. Z D1 graliśmy na roll20, a komunikowaliśmy się za pomocą Discorda. Nie miałem jeszcze gotowych map, co jak się potem okaże mocno utrudniło rozeznanie w sytuacji.
Drużyna 2 (D2) to moja stała ekipa, z którą gram w "realu," choć w nieco okrojonym składzie. Jako postacie wybrali Stripe'a, Jacka Frosta oraz Mr.Oogie Boogie. Tu na sesję przyniosłem już ładnie wyrysowaną na macie mapę.
Wstęp
D1: Grupa była tak świetnie zorganizowana, że jeszcze przed sesją znalazła czas na przejrzenie swoich kart postaci, zgłoszenie uwag, dopytanie się. Część osób była zaskoczona koncepcją przygody, ale bardzo gładko weszła w klimat. Gracze wybrali postacie i gdy o 20:30 zaczynaliśmy grę, każdy był gotów do działania. We wstępie nieco jeszcze wyjaśniłem dodatkowe zasady (extra moce postaci, reskinning). Następnie zaczęliśmy już grać. Sam wstęp był mocno przegadany z mojej strony i brak mapy przed oczami bardzo utrudniał zrozumienie koncepcji 4 podejść do bazy Mikołaja, choć zrobiłem odręczny szkic w roll 20 (w którym niestety nie jestem orłem). Od razu też wyszedł brak dobrych motywacji do udziału w misji dla niektórych złoli. Drużyna wybrała podejście do bazy od wschodu (góry).
D2: Tu też udało mi się wysłać postacie wcześniej i dwóch graczy zdołało na nie zerknąć przed sesją, a trzeci szybko ogarnął na miejscu (od razu też wytykając błąd w rozpisce Jacka Frosta). W czasie odprawy w jaskini Grincha gracze mieli też przed oczami mapę, co znacznie przyspieszyło rozmowę z Duchem Świąt i uczyniło ją bardziej interaktywną. Ta drużyna wybrała podejście od strony tajemniczego Choinkowego Boru.
Faza 1: Podejście
D1 wylądowała w górach. W dole widzieli fabrykę i bardziej na północ bitwę na polach przed R&D. Na dobry początek postanowili spuścić na to wszystko lawinę! Pomysł świetny, zakończony umiarkowanym sukcesem, bo lawina porwała część drużyny zadając jej obrażenia. Jack Frost używając swej mocy specjalnej wyczarował tafle lodu, na których, jak na saniach, ekipa zjechała na dół. Frost szybko też pokrył szronem okna fabryki, dzięki czemu zaciekawione elfy nie widziały, co się dzieje. Następnie drużyna wspięła się po ścianie do wysokich okien i weszła do środka bazy Mikołaja. Pomysł z lawiną mnie zaskoczył! Ale bardzo pasował do złoczyńców i znacznie przyspieszył też rozgrywkę.
D2 szła przez las. Po zauważeniu, że choinki są obwieszone bombkami (takie pole minowe) zaczęli testy: czy eksplozja jednej nie spowoduje fali wybuchów, a jak to szkodliwe itp. Oczywiście hałas zwabił Dziadka Choinkę, ale drużyna zdołała się schować. Potem Stripe rzucił kamień daleko w las, powodując eksplozję odległego drzwa, co odciągnęło ogromnego potwora od drużyny. Oogie Boogie rzucił na siebie czar pajęczej wspinaczki i ruszył po czubkach drzew, a Jack i Stripe ruszyli przez śnieg. Jednak tuż przy bazie, Stripe'owi nie powiódł się test i poruszył bombki.
Choć eksplozja nie była bardzo szkodliwa, hałas znowu zwabił Dziadka Choinkę i Stripe ruszył biegiem przed siebie. Pod ścianą Logistyki zaatakowały go małe choineczki, ale udało mu się przedrzeć, z pomocą przyszedł też Frost. Oogie Boogie ominął zamieszanie, wlazł na ścianę Logistyki i otworzył okno - i tak drużyna dostała się do środka.
Infiltracja
D1 w cieniach pod dachem fabryki napotkała elfy-rewolucjonistów, którym nie podobało się to, że szef fabryki - Fabricato- tak wszystkich żyłuje. Dzięki dobrym testom Oszustwa BG przekonali rewolucjonistów, żeby z nimi poszli do szefa. Gdy wszyscy się spotkali, BG powiedzieli Fabricato, że przyprowadzili zdrajców. Wywiązała się krótka walka, w środek której Scrooge rzucił jeszcze pajęczynę. W tym czasie Frost i Stripe wyszli z fabryki i poszli do RnD, gdzie napotkali tamtejszego szefa Ideo-o.
To rozdzielenie drużyny i brak dobrej mapy mocno namieszały. Koniec końców elfy z fabryki walczyły z elfami z RnD, część ekipy była mocno poraniona, ale Frost wykonał swój tajny plan i zdobył ultra-sekretny projekt Mega Zmrażacza. Drużyna zdobyła też hasło do drzwi do Logistyki.
D2 weszła od razu do Logistyki i ruszyła od razu do Odbieracza Listów. Stripe wlazł na górę, a potem do środka, gdzie zaatakował go Listowy Golem. Reszta ekipy ruszyła (z ociąganiem ;) ) na pomoc gremlinowi i bestia została pokonana, a elf Sort-o uratowany. Z jego pomocą maszyna została naprawiona. Następnie drużyna poszła pogadać z szefem Logistyki, udało im się pokonać jego pomocników, wyciągnąć go z sejfu, do którego się schował i tak zdobyła hasło do drzwi. Musieli jeszcze zgarnąć kilka elfów z innych działów by otworzyć drzwi do kwater Mikołaja.
Hej, kolęda!
D1 Gdy elfy z fabryki i RnD walczyły ze sobą drużyna weszła do Logistyki. Tam Scrooge zaczął przeglądać listy, szukając tego jednego, jedynego, który przywróciłby mu wiarę w święta. W tym czasie gremlin poszedł szukać szefa Logistyki, jednak okazał się dość mocnym przeciwnikiem dla jednego Stripe'a i ten musiał się wycofać. W tym czasie Oogie Boogie był na drugim końcu bazy, w sortowni, i szukał paczki dla Jacka Skellingtona (jego tajna misja). Robiło się już późno (w realu) i trzeba było kończyć, zwłaszcza, że na skończenie wg. planu potrzeba było jeszcze dużo czasu. Scrooge chodził po bazie śpiewając kolędy i starając się przywrócić świąteczną atmosferę, Boogie przewalał paczki, a Stripe pobiegł do opustoszałej fabryki gdzie podejrzał, jak działa maszyna do robienia prezentów i zaprogramował ją tak, by produkowała gremliny. By zakończyć, opowiedziałem, że Scrooge przemienił się w nowego Mikołaja (do czego zmierzał gracz Scrooge'a) i gwiazdka (a właściwie prezento-dawanie) zostało uratowane.
D2 Po krótkiej przygodzie z głośnikiem (opisem tego, jak gra Last Christmas sprowokowałem gracza do ataku na urządzenie, co uruchomiło pułapkę), druga ekipa poszła do Stajni. Tam uratowali Cometa oraz pojmanych naukowców z RnD (ciekawym elementem walki było nie dopuszczenie, by któryś z elfów wybiegł po pomoc). Potem uruchomili silnik sań i odessali smród z głównej sali. Co sprawiło, że do hali wpadły wściekłe renifery i zaczęły małą masakrę elfów stajennych. BG wymknęli się z tego chaosu - mieli już 3 różne elfy, brakowało tylko jakiegoś z fabryki, więc ekipa napuściła na siebie elfy z fabryki i RnD i w zamieszaniu capnęła któregoś ważniejszego fabrykanta.
Czas upływał i drużyna nie bardzo mogła już odpoczywać. Mając cztery różne elfy, postanowili otworzyć wrota do św.Mikołaja. Weszli na piętro i znaleźli go, cicho szlochającego w swoim łóżku. Stripe próbował go nakłonić, by dał spokój, bo święta, ale mu nie wyszło i Mikołaj zaatakował! Walka przeniosła się do głównej sali kopuły, ale Mikołaj nie mógł korzystać ze wszystkich swoich mocy - drużyna przecież uruchomiła odbieracz listów w Logistyce. Walka i tak była dość trudna (a zapomniałem o resistance Mikołaja, z kolei było tylko 3 graczy), ale na koniec święty padł. I zaraz lustra wyskoczyła odrodzona, jowialna jego forma, która podziękowała złoczyńcom i odesłała ich z bieguna. Także będą prezenty w tym roku!
Podsumowanie
Jak pisałem na początku, testy mają ogromne znaczenie. Druga drużyna działała sprawniej, od początku jasno znała cele i realia panujące w bazie - coś, co D1 musiała odkrywać. Czytelna mapa znacząco usprawniła rozgrywkę D2, nawet jeśli większość starć (których nie było dużo) rozgrywaliśmy w teatrze wyobraźni lub na osobno szkicowanych mapkach.
Otrzymałem też pozytywny (choć ogólnikowy) feedback od grupy anglojęzycznej, którą znalazłem w internecie - a grali już w prawie ostateczną wersję scenariusza.
W przypadku obu polskich grup przeszkadzał też fakt, że u nas mało kto gra w takie świąteczne przygody, no i mało kto kojarzy pozostałych złoli, może prócz Grincha. Niektórym nie podobał się też reskinning broni czy mocy, albo była to dla nich nowość. W przypadku D1 sesja przypominała też bardziej wspólną opowieść - mało było ruchów na kratkach, walka właściwie tylko jedna, za to dużo udanych testów oszukiwania czy przekonywania. Natomiast druga drużyna doświadczyła po trochu wszystkiego - i walki, i gadki, i testów skilli. Ja natomiast na obu sesjach bawiłem się świetnie i nieźle się uśmiałem (i nie tylko ja).
Podsumowując - testujcie przygody przed wydaniem. Trzeba.
コメント