Kolejna sesja w Conana - trochę niespodziewana i organizowana na szybko. Było tylko dwóch graczy, których postacie zorientowane są na walkę (tzn. mają tak po 18 melee/parry/acrobatics i 5 focus). Do testu poszła więc przygoda The Caves of Dero z Jewelled Thrones...
Całkiem spoko wyszło, jak zwykle bawiliśmy się fajnie. Przygoda zakłada badanie nawiedzonej willi, potem wędrówkę przez różne poziomy kopalni i walkę z Dero i ich wodzem + skarby. Czyli w sumie idealnie dla tej ekipy (która potrzebowała kasy po poprzedniej eskapadzie, jak możecie wiedzieć z poprzednich wpisów).
1. Willa - wyszło zabawnie, bo dwóch tłuków zdawało wszystkie testy dyscypliny itp. i tekst "ty, a może oni tak tutej majom, za tą granicą" wszedł na listę naszych "tekstów sesyjnych." BG znaleźli (success at cost) wejście kopalni i zaczęli esplorację - po pokonaniu z palcem w nosie "strasznego" horrora a la shoggoth (toughened - dwie rany i leży)
2. Eksploracja tuneli - to była najtrudniejsza część przygody, bo rzuty na Insight były dla tych dwóch młotków trudne i trochę błądzili po tunelach, odpierając ataki Dero, którzy właściwie tylko atakując z zaskoczenia mieli jakiekolwiek szanse coś zrobić.
3. Główna jaskinia - w końcu BG dotarli do głównej jaskini, gdzie w sumie bez trudu się przekradli i pokonali króla Dero, kolejnego horrora, obłowili się i wyszli.
Uwagi. Po pierwsze przygoda jest jakoś tak niepociumanie napisana - momentami w ogóle nie wiadomo co gdzie jest. Wprowadza dwa praktycznie takie same potwory, mapki są totalnie bez sensu. Sugeruje dużo rzutów na Obserwację, Insight, Sorcery i postacie bez tych skilli mogą w teorii w ogóle nic nie znaleźć. Cały ten fragment z nawiedzoną willą jest niedopracowany - jakby nikt go nie zredagował.
Za to przebiegająca etapami eksploracja ciasnych tuneli kopalni jest akurat fajna i ten fragment można spkojnie przenosić do innych przygód. Tak samo finałowa miejscówka robi odpowiednie wrażenie - odkopany fragment gigantycznego posągu, Dero jak mrówki łażące po tym wszystkim i nawiązania to Mythosu (które moje dwa Sebixy kompletnie olały "ty pa, jakieś malunki na kamieniach" "daj, obsikam")
Walki były mega łatwe. Jeśli postać ma tak wysokie współczynniki + riposte, to zabija 15-20 minionów w rundzie! Bardzo się to graczowi podobało. Plus 2 pierwsze parry za darmo (po każdej riposta) - tu naprawdę trzebaby armii, by coś takiemu zrobić w walce. W dodatku parowaniem ładują sobie pulę momentum, którą potem zużywają w ataku, generując tak z 5-6 momentum. Z trudem uzbierany Doom szybko schodzi. Mam też wrażenie, że samotny Nemsis, nawet niby jakiś straszny potwór, nie jest specjalnym wyzwaniem, o ile nie ma obok siebie minionów do osłony...
Podsumowując: przygoda ok, ale bez rewelacji, choc sesja fajna - taka wyprawa/praca, żeby zarobić, bez większego niebezpieczeństwa dla tych akurat postaci. Jednak graczom bardzo się podobało (jeden wręcz stwierdził, że sesja była zajebista). Who knew?
תגובות