Tytuł jest nawiązaniem do słynnych jedno-ujęciowych walk z serialu Daredevil (warto zobaczyć choćby tylko te sekwencje, doskonałe), ponieważ właściwie całe cztery godziny sesji spędziliśmy na walce. I wiecie co? Było bardzo fajnie!
Krótka charakterystyka bohaterów:
Agilus - nadludzko zwinny wojownik i zwiadowca. Zbiegły niewolnik, na którym dokonywano eksperymentów czarnoksięskich. W walce preferuje wielki miecz dwuręczny. Znany także jako "Grzechotnik" oraz "Kurczak z Shantar".
Elam - słynny na cały Shem, miłośnik sztyletów i cichego podrzynania gardeł. Doskonale się skrada, a i walce radzi sobie nieźle.
Branan - Urodzony na pograniczu Cymerii z Asgardem w wysokogórskiej wiosce regularnie napadanej przez ludzi z północy. W pierwszej bitwie w obronie wioski brał udział już w wieku 3 lat. Od tamtej pory jego umiejętności walki stale rosły, dziś jest nadludzko zwinny, ale mimo długich podróży niewiele wie, a jak otworzy usta, to ludzie go ignorują. Jego dwóch braci zginęło podróżując z Agilusem i resztą. Branan poszukuje 7 runicznych kamieni, które wężoludzie skradli jego babce. Znalazł już dwa (jeden ma Almira). Kamienie te podobno dają moc kontroli nad bogami-potworami.
Cassius - łucznik z Bossońskiego pogranicza. Szuka sławy i pieniędzy.
Hasuf - dołączył po śmierci Musy. Członek walczącego z wężoludźmi Zakonu Błękitnego Gromu. Świetny dowódca i taktyk.
Po cichu...
Poprzednio graczom, dzięki planowi Almiry, udało się uzyskać informacje, że pod Akbitaną znajduje się enklawa wężoludzi. Tam na pewno uda się uzyskać informacje dotyczące położenia Nowej Valusii - ukrytego miasta wężoludzi.
Na początku przygody widzimy, jak Elam, Hasuf, Agilus, Cassius i Branan po cichu, prowadzeni przez Elama [talent pozwalający na przekradanie innych], pokonują mur na tyłach głównej świątyni Anu - boga kowalstwa i wytwórstwa. Za murem cichcem przemykają przez spowity szarym światłem poranka ogród i przedostają się pod ścianę, wzdłuż której ciągnie się zbiornik podłużnej fontanny. Woda wpływa do niej z trzech ogromnych, spiżowych byczych łbów (byk jest symbolem Anu). Elam szybko dostrzega, że jedna z głów kryje przejście do tunelu, ale wtedy pojawia się dwóch strażników i ucina sobie pogawędkę tuż obok fontanny [komplikacja na rzucie].
"Widziałeś nowego THX 1138?"
Drugi zakuty w zbroję strażnik nie zdążył odpowiedzieć, bo Elam z zaskoczenia trzasnął jego czaszką o cembrowinę, a potem ogłuszył pozostałego strażnika [2x toughened powaleni jednym rzutem]. Wkrótce drużyna zagłębiła się w mroczny korytarz.
Nie chcąc ryzykować zdradzenia swej obecności, BG posuwali się do przodu krok za krokiem. Absolutną ciemność rozświetlał tylko poblask dziwnych kryształów, które Agilus znalazł kiedyś w jaskiniach Dero. Wkrótce drużyna dotarła do brzegu rozległego basenu. Krótkie, odchodzące na bok korytarze kończyły się dobrze zabezpieczonymi drzwiami i najwyraźniej prowadziły do zakamakrów kompleksu świątynnego. BG doszli do wniosku, że należy zbadać zbiornik - i faktycznie, odkryli podwodne przejście dalej.
Walka!
Hasuf płynie na zwiad, wynurza się po drugiej stronie i widzi dwóch stojących na straży wężoludzi - czy go dostrzegli? Zanurza się i wraca do towarzyszy, którzy też wchodzą do wody i jeden po drugim znikają pod wodą. [Poziom trudności testu 4, bo ciemno, obciążenie]. Wszyscy płyną równo, ale Agilus zwraca na siebie uwagę czegoś bardzo dużego, co mieszka atramentowoczarnej toni. Wielkie szczęki próbują się na nim zacisnąć, ale cudem robi unik [najpierw komplikacja na teście pływania, potem fortune point na uniknięcie zaskoczenia i akcję obrony]. Branan wyczuwa, że coś się dzieje pod wodą, po drugiej stronie bierze szybki oddech i wraca do Agilusa, który dobywa noża i dźga wielkie cielsko wijące się wokół niego. Branan dopływa i wykańcza stwora.
Kamera znów cofa się do wyjścia z podwodnego przejścia. Cassius, Elam i Hasuf pływają w niewielkim basenie, a czterech wężoludzi zasypuje ich strzałami. Hasuf bierze głęboki oddech i znika pod wodą. Elam i Cassius miotają się w wodzie - żaden nie chce wyjść na brzeg i zmierzyć się z czterema potworami. W końcu Cassius dostaje dwiema strzałami, okazują się zatrute! Trucizna szybko się rozprzestrzenia i w twarz łucznika zagląda śmierć. Gracz zużywa Fortune Point by pozbyć się efektów ciągłych [persistent 4 przez 4 rundy boli]. W końcu Elam wyciąga się na brzeg i przebiega przez szereg wrogich łuczników, do korytarza za nimi. Drogę zastępuje mu oddział mniejszych, jakby zdegenerowanych wężoludzi [5 dooma, wtedy już w nim pływałem]. Cassius wychodzi na brzeg, dostaje potężny cios mieczem i wturliwuje się z powrotem do wody, Elam także zostaje ranny, ale błyskawicznymi ciosami noża pokonuje przeciwników. Walka przenosi się do korytarza za salą z basenem, a gdy Branan i Agilus w końcu się wynurzają, jeden z wężoludzi uruchamia tajny przycisk, zwalniający serię pułapek i zabezpieczeń.
Po pierwsze potężne kamienne drzwi zatrzaskują przejście między korytarzem a salą z basenem. Po drugie poziom wody zaczyna się gwałtownie podnosić. I po trzecie w korytarzu ze szpar w podłodze wypłeza horda małych, jadowitych wężyków. [Łącznie z 6 czy więcej dooma a i tak miałem wciąż dużo].
Elam walczy z wężoludźmi w korytarzu, a Hasuf biegnie naprzód sprawdzić, co czeka ich sprzodu - kolejna komnata, chyba strażnica. Wtedy Agilus z pomocą Branana unosi potężne drzwi [trudność 5, zmniejszona do 4 dzieki talentowi Strong Back, jeszcze momentum zostało] i wreszcie wszyscy są w korytarzu, a ostatni wrogowie giną.
Wszyscy podbiegają w przód, do Hasufa w sali z przodu, zaczynają się opatrywać... Ale to tylko moment na złapanie oddechu. Otwierają się boczne drzwi i do sali wpadają dwie grupy wrogów - niby tych małych, zdegenerowanych stworów, ale każdej przewodzi potęzna, zwinna ludzka postać. Ci wojownicy są opancerzeni - jeden ma dwuręczny miecz, a drugi topór i tarczę. Obaj mają na twarzach pozłacane maski stylizowane na wężowe pyski.
Wywiązuje się zaciekła walka, Agilus zostaje ranny, ale przeciwnik z wielkim mieczem pada. Gdy jego ciało wali się na kamienną posadzkę, z jego twarzy spada maska - jego twarz jest wierną kopią twarzy Agilusa! Nie czas jednak nad tym rozmyślać - drugi przeciwnik rani Branana, a do sali wpadają kolejne dwie grupy wrogów [toughened+3 miniony x2, 10 dooma. Nadal miałem jeszcze z 10]. Rozprawiają się z nimi pozostali BG, a drugi 'złoty' wojownik także w końcu pada - i jego twarz także jest twarzą Agilusa.
Co tu się dzieje? BG są ranni, zmęczeni, trochę bladzi [złapali traumy z ataków 'mentalnych']... W dodatku Hasuf, być może zmęczony ciągłymi oskarżeniami o tchórzostwo i "bycie wężoczłekiem" zalecza tylko rany Cassiusa i Elama, a odmawia leczenia Agilusa i Branana. Branan się wścieka i nie rozumie, sytuacja robi się napięta, a to dopiero wejście do enklawy potworów...
Podsumowanie
Walka, walka, walka. W tym Conan 2d20 jest naprawdę dobry. Jest jednak sporo liczenia i operowanie dużymi ilościami momentum, dooma, co kto na co wydaje byłoby trudne, gdyby nie pomoc graczy: zazwyczaj ten siedzący najbliżej tacki z dostępnym doomem/momentum dorzuca/wydaje momentum itp. Bardzo pomocne, polecam w waszych grupach. Jak napisałem, testy i przeciwnicy byli trudni (dorodny wężoczłowiek to Nemesis) i walka była wreszcie wyzwaniem. "Agilusy" natomiast były zrobione tak, jak postaci graczy - i to było widać. Byli naprawdę niebezpieczni, zwłaszcza wspomagani przez grupę minionów.
Co więcej, wszystko to rozegraliśmy bez żadnej mapki czy siatki taktycznej. Każdy wiedział gdzie jest, kto jest w pobliżu itp. (choć fakt, to był korytarz i sale jedna za drugą). W warstwie mechanicznej taktyka w Conanie 2d20 przenosi się z siatki na operowanie rzutami i momentum.
A już we środę (korzystamy z długiego weekendu) dowiemy się, co dalej!
Comments