To była sesja ciągłej akcji. Na koniec poprzedniej sesji BG: Doji Yamato, Kakita Miyamoto, Bayushi Kazu (którego na tej sesji nie było) Isawa Isao, Kaito Omi i Daidoji Haruki weszli na dziedziniec kaplicy Gobei i ujrzeli ośmiu mnichów księżyca i powalane Smoki (strażnicy świątyni). Choć przywódca mnichów chciał negocjować, Miyamoto ruszył do walki.
Dziedziniec
Choć Miyamoto miał plan, by jednym cięciem zabić wodza mnichów, to mnisi wygrali inicjatywę. Przywódca przyzwał mgłę i "przyczepił" ją do Omiego, mocno ograniczając jego możliwości ataku łukiem. Ale też dość agresywnie przekonywał kami i te się na niego rozgniewały (wrath of kami) i mgła objęła też jego towarzyszy! Czyli pół dziedzińca spowiła mgła. Miyamoto się wycofał, mnisi przystąpili do ataku pozbawiając go przytomności... Wtedy Isao za pomocą kami ziemi przyzwał w poprzek dziedzińca potężny, wysoki mur, oddzielając mnichów od drużyny. (Za zniszczenie świątyni stracił trochę glory). Drużyna szybko się podleczyła, i Isao zniszczył mur.
Kapliczka
Mnichów ani ciał Smoków nie było, a drzwi do kapliczki były zamknięte. Drużyna wyważyła drzwi i Miyamoto wpadł do środka. A tam stały oba Smoki. Tylko jakieś takie blade. Miyamoto sieknął jednego potężnym ciosem. Staremu mnichowi odpadła głowa, ale nie przeszkodziło mu to wyprowadzić ataku potężnym toporem. Z boku kataną poprawił Mirumoto i Miyamoto słaniał się na nogach. Haruki wyciągnął go ze środka, gdzie wkroczył obłożony zbroją ziemi Isao i wkrótce jadeitowymi pociskami zniszczył obie abominacje. W niewielkim budynku nikogo nie było, ale drużyna odkryła zejście do podziemi.
Strażnik
Po krótkiej wędrówce wąskim tunelem BG doszli do kopulastej, podziemnej komory. Na jej środku stał kamienny posąg czterorękiego samuraja. Przebudził się i zabronił BG iść dalej, bo nie przeszli prób świątyni - przede wszystkim, w przeciwieństwie do mnichów, nie pokonali smoczych strażników... Jednak Haruki przekonał strażnika, że mnisi to wrogowie, przyzywają kanseny i wskrzeszają trupy. Strażnik pozwolił im iść dalej. Pod jego nogami otworzyło się przejście. Kolejny korytarz prowadził do zamkniętych metalowych drzwi. Dzięki rozmowie z kami udało się je otworzyć: najpierw kami ujawniły ukryty otwór na klucz, a potem Haruki ten klucz stworzył. Drużyna wpadła do środka, Miyamoto na czele!
Bitwa w bibliotece
Za drzwiami znajdowała się kilkupiętrowa biblioteka. Gdy tylko mnisi wykryli obecność intruzów, podłożyli ogień, a parter wypełniła mgła. Omi za pomocą kami przeniósł na parter Isao. Ten -- chroniony potężnym pancerzem ziemi (8 wyparowań) -- zniknął w obłoku, a reszta ruszyła na dół schodami. Isao obskoczyło aż 6 przeciwników. Zaczęli okładać go kijami i nawet mimo swej potężnej ochrony zaczął odczuwać skutki zmasowanego ataku (mnisi używali akcji assist).
Wtedy drużyna, będąc już w połowie schodów, zobaczyła jak drugimi schodami (po przeciwnej stronie sali) z mgły wybiega na górę przywódca mnichów. Pod pachą trzymał szeroką tubę! Ekipa zawróciła na pięcie i ruszyła z powrotem do wejścia sali, zostawiając Isao na dole. Haruki zdołał zamknąć uciekinierowi drzwi przed nosem, a reszta dobiegła. Osaczony wódz, podpalił tubę ze zwojami i rzucił ją na dół... Tu nastąpiła fajna scena, gdy Yamato i Miyamoto rozważali skok i złapanie jej w locie (i upadek z dystansu 4, czyli krytyk 10), ale zrezygnowali z tej opcji. Sytuację uratował Omi, który przyzwał kami powietrza (Tempest of Air) i kreatywnym wykorzystaniem opportunitek z rzutu ugasił płonący pojemnik.
Potem BG pokonali szefa, opadła mgła reszta mnichów też wkrótce padła -- ale w zamieszaniu uciekł ich szef (polecam ramkę Twists of Fate, str 315. W skrócie, jest to zasada, która pozwala Złolom na ucieczkę, a BG otrzymują za to xp).
BG wyszła na powierzchnię. Było już jasno. Wkrótce na schodach do kaplicy usłyszeli kroki licznej grupy.
Podsumowanie
Ta przygoda pozwoliła nieco poszaleć z mocami bojowymi. Biedny courtier niestety trochę się nudził, nawet posąg przekonywał shugenja. Ale postacie na 3 ranku mają już fajne możliwości. Obłożony pancerzem ziemi shugenja jest bardzo trudny do ruszenia, wręcz nie do pokonania (o ile nie atakuje go wieeelu wrogów). Omi inną inwokacją przenosił kolegów po polu walki. Np. Isao na dół, a potem Miyamoto w pogoni za uciekjącym wodzem (opisał to, że to taki skok jak w filmach wuxia, taki lot z wyciągniętym mieczem). Tylko Miyamoto potem nie trafił. W ogóle, to była bardzo pechowa dla niego sesja. Co chwilę leżał albo był Incapacitated. Rzuty mu praktycznie nie wychodziły, nawet jak rzucał 7 kostkami. Ale na koniec zaliczył mocnego krytyka 13 (wróg dobijał go nieprzytomnego) i zbił go do 0, więc tu miał szczęście.
"Duże" bronie, te zadające spore obrażenia fatigue potrafią szybko złożyć postać gracza i wtedy warto przyjmować na siebie krytyki. Niestety, ilość void points, które na to pozwalają, jest ograniczona. Dlatego idąc do walki, warto włożyć zbroję! Drużynie ewidentnie brakowało typowo bitewnego bushi - Miyamoto jest jednak gościem od pojedynków, choć krytyki ma zabójcze. Walka szła szybko i dynamicznie, myślę, że z prędkością porównywalną np. do DnD. Pomijając szkic sytuacji, wszystko rozgrywaliśmy w teatrze wyobraźni.
Była to nasza szesnasta sesja w L5R od FFG i postacie mają teraz 81 xp.
Comments