Ponieważ nasze rodziny wyjechały, idziemy na całość i wczoraj była kolejna sesja - The 1000 eyes of Aumag-Bel z Jeweled Thrones. Przygoda zakłada prostą fabułę: gracze mają w posiadaniu amulet, zły czarownik chce go odebrać, BG go znajdują i zabijają. Na szczęście dzięki moim graczom scenariusz szybko odszedł od schematu i zrobiło się naprawdę ciekawie.
Założyłem, że owym amuletem jest jednen ze skarbów, które BG zdobyli w poprzedniej przygodzie. Zaczęło się od walki w knajpie - BG zaczęli bez broni w rękach i siedząc i fajnie wyszło, bo rozbrajali przeciwników, kilka 20stek sprawiło, że bronie grzęzły w suficie itp. Ale tak czy siak ósemka Toughened nie sprawiła dwójce BG problemów (to te same dwa combat monstery, co poprzednio). Każdy toughened atakował osobno i w sumie ta walka tylko ładnie napchała mi pulę Dooma.
I tu zaczęło się robić zabawnie. Scenariusz zakładał bieganie po mieście, szukanie informacji i pościgi z gangiem dzieci. A moi BG wykradli się za miasto i stwierdzili, że pójdą do innego miasta by w spokoju dowiedzieć się czegoś o tym amulecie i symbolu czarownika. I tak zrobili - po kilku tygodniach podróży przybyli do innego miasta, zrobili research - w ich wypadku, przy miernych skillach społecznych, oznaczał zapłatę oraz fajną rozmowę z lokalnym filozofem, który kazał im się upokorzyć, więc wielki post-atlantyda biegał po rynku przebrany za kurczaka (-1 renown). Uzbrojeni w wiedzę, wrócili do pierwszego miasta.
Ale czasie ich nieobecności Zły nie próżnował, porwał córkę kupieckiego księcia i mimo braku amuletu przejął jej ciało, tym samym stając sie jeszcze potężniejszy (bo miał teraz pod sobą także żołnierzy kupca itp.). Wysłał też za BG child of darkness, który zdołał zadać 1 Traume BG zanim cios toporem go rozwalił.
BG wrócili do miasta, znaleźli drogę do podziemi, ponownie zagłębili się w mroczne czeluście ziemi. Pokonali 1 oddział strażników, który zaatakował ich z zaskoczenia, a potem głębiej, w ruinach starożytnego miasta, grupę 10 toughened potworów (patrz ilustracja). Tu eksperymentalnie i dla przyspieszenia walki zrobiłem dwie grupy. Teoretycznie zasady mówią tylko o grupowaniu minionów+toughened, ale grupowanie Toughened też zdaje się działać. Walka była trudna, bo grapple skutecznie zabiera akcje postaci. Z drugiej strony, broń o długim Reach bardzo dużo daje. Z tej walki nasi BG też w sumie wyszli niedraśnięci (trochę vigoru).
Po drodze odkryli stare mozaiki, które trochę im powiedziały o naturze ich wroga, ale gdy doszli do centrum (ołtarz) odkryli gnijące ciało starca i strzęp kobiecego ubrania. Cokolwiek się tam wydarzyło, stało się gdy BG wędrowali.
I tu jeden gracz pięknie mnie zaskoczył, bo pomyślał, dodał do siebie wszystkie fakty i domyślił się, że teraz ta córka kupca (o której na początku sesji słyszeli że zaginęła) jest czarownikiem. Postanowili ją uwolnić/zgładzić/spotkać.
Wkradli sie do jej posiadłości, ale ona była gotowa (doom+wyczuwała amulet). BG zostali otoczeni przez kilkudziesięciu żołnierzy. Ci nie byliby dla nich problemem, bardziej się obawiali tej dziewczny/czarownika, oraz mojego dość pokaźnego doom poola. Próbowali negocjować (amulet za kasę), no ale nie wyszło bardzo. Wahali się, czy atakować, czy nie, ale jak pisałem, przeczuwali duże ryzyko. W końcu dziewczyna dała im 6 golda (czyli nic;) ), a oni oddali jej amulet, czyniąc jeszcze potężniejszą. Opuścili miasto, ale coś czuję, że jak zbiorą sojuszników, to wrócą zakończyć sprawę.
Podsumowując - dzięki graczom, scenariusz zrobił się o wiele ciekawszy, bo to ganianie dzieci po mieście było takie se. Jest to też chyba najsłabszy scenariusz do tej pory z tej książki, ani scenografia nie jest zaciekawa, ani przeciwnicy, bardziej taki żeby zainsiprować.
Comments